Zagalopowanie na dobrą nogę

Ten post jest pierwszym z serii, którą nazwałam „komentarzowe potyczki”. Nie zamierzam wam jednak relacjonować mojej polemiki z komentarzowymi adwersarzami. Chodzi o to, że dyskusje, które wywiązują się w Internecie podczas odpowiadania na pytania o poszczególne aspekty jeździectwa, są znakomitą inspiracją do poruszenia danego tematu w poście.

Tematem w tym poście będzie zagalopowanie. Wytłumaczę, czego koń potrzebuje, by zagalopować na właściwą nogę, a przy okazji opowiem o sposobach komunikacji z wierzchowcem.

Szukając informacji w ośrodkach szkoleniowych i w Internecie na temat tego, jak zagalopować na koniu i to na dobrą nogę, przekonacie się, że sygnały do zagalopowania często nieco różnią się szczegółami. Jedni oddają wodze, inni przytrzymują. Jedni zagalopowują od aktywnej wewnętrznej, inni od zewnętrznej łydki. Jedni siadają skośnie biodrami, inni obniżają wewnętrzne biodro, by wykonać nim dodatkowo ruch wypychający konia. Jednak, co do podstawy sygnału, prawie nikt nie ma wątpliwości, jak powinien wyglądać – zewnętrzna łydka do tyłu a wewnętrzna do przodu.

Prawie nikt też się nie zastanawia (i niewielu szkoleniowców tłumaczy), dlaczego akurat taki układ łydek jest sygnałem dla konia do zagalopowania na dobra nogę. Powszechne jeździectwo opiera się na używaniu mechanicznych schematów i taki sposób ułożenia łydek wszedł do kanonu tych schematów. Jeźdźcy uczą się na pamięć, gdzie mają być nogi, jak mają być ułożone ręce, co zrobić biodrami i są przekonani, że ten pamięciowy układ uruchomi konia w sposób jaki oczekują. Jeźdźcy do tego stopnia przekonani są o sprawczym działaniu mechanicznego układu swoich części ciała, że potrafią spierać się o odległość cofania zewnętrznej łydki – czy cofnąć na odległość jednej dłoni czy dwóch dłoni.

I teraz was zaskoczę, a może nawet wywrócę wasz jeździecki świat do góry nogami. Taki układ łydek nie jest żadnym sygnałem do zagalopowania. Takim sygnałem może być subtelny impuls wysłany wewnętrzną łydką mówiący: „teraz zagalopuj”. Mało tego, każdy koń doskonale wie, że oczekujecie od niego zagalopowania zanim użyjecie jakiekolwiek sygnały. Wystarczy, że wyrazicie w swoich myślach zamiar namówienia konia do galopu, a koń to poczuje. Ale nie poczuje waszych myśli, tylko zmiany w waszym ciele jakie nastąpiły pod wpływem waszych myśli. Poczuje zmiany, których nawet wy nie czujecie.

Konie, żeby zagalopować muszą mieć jednak stworzone do tego warunki fizyczne i psychiczne. Bez nich koń nie będzie chciał zagalopować albo zagalopuje tylko zmuszony siłą i presją.

Ale wróćmy na razie do tego tradycyjnego ułożenia łydek potrzebnego do uruchomienia galopu. Dlaczego właśnie taki? Otóż dlatego, że zagalopowania uczy się na łukach. Dlaczego na łukach? Właściwie to nie wiem. Może ktoś kiedyś odkrył, że koń ruszający do galopu na łuku ma większą szansę wystartować właśnie z właściwej nogi. Tak czy siak, konia namawia się do zagalopowania na łuku a układ łydek, z zewnętrzną cofniętą, niesie przekaz mówiący o tym, jak wierzchowiec ma ustawić ciało na tymże łuku. Wewnętrzna łydka pełni funkcje swego rodzaju osi, wokół której i dzięki której kłoda ciała konia powinna wygiąć się w łuk. A cofnięta zewnętrzna łydka jeźdźca namawia zad konia do takiego ustawienia się, by kłoda miała szansę się wygiąć. I w tym sensie taki układ łydek przy zagalopowaniu na łuku jest wskazany i prawidłowy. I takie informacje znajdziecie w wielu publikacjach. Problem tylko w tym, że w książkach znajdziecie porady, które dotyczą konia nie mającego problemu z równowagą, napięciami, konia, który nie ma problemu z utrzymaniem równego tempa i rytmu czy skupienia itd.

I w zasadzie w tych wszelkich publikacjach muszą być właśnie zawarte informacje dotyczące konia idealnego, ponieważ w praktyce praca z końmi przynosi tak wiele problemów i tak różnych. A do tego, konie w tak indywidualny sposób reagują i radzą sobie z tymi problemami, że nie ma możliwości, by to wszystko przeanalizować w książkowym poradniku.

Dlatego chce wam uświadomić, że jeździec poprzez swoje łydki (bo to o nich głównie dzisiaj mówię) powinien przesyłać wierzchowcowi informacje w języku migowym, które są częściami dialogu prowadzonego z koniem. Oprócz tego są odpowiedziami na zgłaszane przez konia problemy i przeszkody uniemożliwiające mu wykonanie prośby czy polecenia jeźdźca. Informacje od jeźdźca przesyłane poprzez łydki mają pomóc zwierzęciu w rozwiązaniu problemów z ustawieniem ciała, jego zrównoważeniem i rozluźnieniem.

Dlatego też układ łydek jeźdźca na łuku może być skrajnie inny od tego wzorcowego – na przykład wówczas, gdy trzeba namówić konia do tego, by nie wpadał zbyt mocno zadem do środka . Zad konia idący mniejszym łukiem niż jego przód uniemożliwia wygięcie się ciała konia w łuk wokół wewnętrznej łydki jeźdźca. Wyobraźcie sobie, że koń zamiast nóg ma koła. Ślad łuku tylnych kół będzie biegł po wewnętrznej stronie śladów kół przednich. W takiej sytuacji wewnętrzna łydka musi przesłać prośbę dla tylnych nóg, by przesunęły się na zewnątrz i kroczyły torem przednich. Łydkę z takim przekazem wycofamy w kierunku zadu.

Gdy koń na zakręcie traci równowagę boczną i kładzie się cały do wewnątrz, to wewnętrzna łydka musi przesłać konieczne informacje, które pomogą koniowi zrównoważyć ciało przy zagalopowaniu.

Gdy koń ma problem z zaangażowaniem zadnich kończyn do pracy napędowej, to poprzez łydki jeździec powinien przesłać sugestie, które pomogą zwierzęciu zaktywizować zad podczas zagalopowania.

I między tymi wszystkimi sygnałami niwelującymi problemy konia, zawsze znajdzie się ułamek sekundy pozwalający na przesłanie subtelnego hasła: „zagalopuj teraz”.

Na zakończenie chce wam zwrócić uwagę, że koń może zagalopować na jakikolwiek sygnał – na słowo „hop”, na chrząknięcie, gwizdnięcie, pochylenie, odchylenie, na podniesienie się do pół-siadu, na aktywną wewnętrzną łydkę czy zewnętrzną, czy obniżenie biodra – można sobie wymyślić co się chce. Bo to tylko hasło w waszym migowym języku znaczące „zagalopuj” – koń może nauczyć się kojarzyć cokolwiek z poleceniem zagalopowania. Tak, jak wcześniej powiedziałam, przy zagalopowaniu na dobra nogę ważne jest przygotowanie i stworzenie warunków do przejścia w galop. Niestety w procesie szkoleniowym zupełnie nie zwraca się uwagi na te aspekty, ponieważ konie bardzo często mimo niedogodności zagalopowują prawidłowo – jest przecież na to 50% szans. Albo się uda albo się nie uda – albo zagalopuje na dobrą albo na złą nogę. Skoro w większości przypadków udaje się to dzięki łukowatej trasie startowej, to po co się wysilać i kombinować z jakimś rozumieniem konia i porozumieniem z nim. Nauczenie się schematu jest dużo łatwiejsze i zajmuje niewiele czasu.

Gdy jednak koń w jakiś sposób zaznacza problemy mimo tego, że zagalopowuje na dobrą nogę, to mu się pomaga. Przy braku równowagi zaciąga się wewnętrzną albo zewnętrzna wodzę lub ewentualnie obie. Przy kładzeniu się konia ciałem na bok podtrzymuje się go wbijając w żebra pietę i podnosząc wyżej wodzę. Przy braku zaangażowania zadu wymusza się galop batem. Stąd te niewielkie różnice w instrukcjach zagalopowania, o których wspomniałam na początku podcastu.

Olga Drzymała

Wstawiam tu również film, w którym pokazuję czego koń potrzebuje, by prawidłowo i swobodnie galopować. Zostawiam też tu przycisk z linkiem do mojego konta na portalu Patronite.pl, gdzie można mnie wesprzeć. Będzie mi bardzo miło, jeżeli ktoś z was zdecyduje się na takie wsparcie, przyczyniając się w ten sposób do powstania kolejnych podcastów, postów i filmów.